0

Monika MISZTAL

malarka

OSTATNIE OSIĄGNIĘCIA

Brak osiągnięć

O MNIE

Brak artykułów

O sobie

Monika Misztal urodziła się 1 maja 1986 r  w Ostrowcu Świętokrzyskim. Naukę malarstwa rozpoczęła pod okiem Kazimierza Bąka  w Ognisku Pracy Pozaszkolnej. Na początku XXI wieku Monikę głośno nazywano „cudownym dzieckiem malarstwa”. Po ukończeniu IV LO im. C.K. Norwida w rodzinnym mieście rozpoczęła studia na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie.

W 2012 roku obroniła dyplom z malarstwa w pracowni prof. Andrzeja Bednarczyka z wynikiem bardzo dobrym.

Zrealizowała również aneks do dyplomu w Interdyscyplinarnej Pracowni, prowadzonej przez prof. Grzegorza Sztwiertnię i prof. Zbigniewa Sałaja.

 

 

W  roku akademickim 2010/2011  była półroczną stypendystką Konsulatu Generalnego RP w Kolonii oraz niemieckiego Związku LVR w szkole artystycznej Alanus Hochschule w miejscowości Alfter w Niemczech.

Absolwentka Wydziału Intermediów ASP w Krakowie i doktorantka Wydziału Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.

W swoim dorobku artystycznym malarka ma liczne wystawy indywidualne i zbiorowe w kraju i za granicą, m.in. we Francji, Szwajcarii i Niemczech.

 

 

W Ognisku Plastycznym

 W Ognisku Plastycznym

 

Na początku XXI Kazimierz Bąk tak pisał o Monice Misztal

     

         Wzięła do ręki kamień, zacisnęła zęby, zamknęła oczy i rzuciła - wrócił, ale już, jako meteoryt.

To właśnie cała metafizyka twórczości Moniki. Istota czasoprzestrzeni, w której istnieje. Cała magia, zaklęta w kolory. Pozorna niezrozumiałość czynu, który ni stąd ni zowąd określa się w konkretną formę i emanuje określoną treścią.

Jego ostrze przebija powłoki, sięgając wnętrza: Twojego, mojego, prawie każdego, do którego jest adresowane.

Monika nie istnieje pomiędzy niebem a ziemią, ale między niebem a piekłem. Bóg dał jej wolę tworzenia, a diabeł siłę ekspresji. Stąd ta ekspresja, prostota wypowiedzi i dysharmonia chóru aniołów zakłócona niekiedy werblami lucyferów.

Dość tej metafizyki, zajrzyjmy do galerii, spójrzmy na obrazy: prostota kompozycji, kolory niczym z pędzla Matisa, poezja Bonarda - zero klasyki. Sztuką jest żyć w świecie komercji i świecidełek nie ulegając tej modzie. Nie wiem czy to sprawa intuicji czy świadomości, ale Monika wyzbyła się wszelkiej dekoracyjności, ozdóbek, tak często stosowanych przez twórców, ażeby uszczypnąć za serduszko. Dosłownie zero komercji i przypodobywania się.

„Wali" prawdę o malarstwie, kolorze, często kompozycji, szczerze bez owijania w bawełnę. Całe szczęście, że jest artystką, a nie politykiem. Na malarstwo Moniki nie można patrzeć jak na chleb powszedni, choć prawdę mówiąc receptura jest prosta, trochę mąki, wody i kwasu. Właśnie kwasu, ten kwas stanowi o istocie smaku i jego niepowtarzalności. Skąd bierze się ten kwas, Jak się go robi, nie wie z pewnością sama Monika. To skomplikowana biochemia, przełożona na język plastyki, zamknięta w ramy kompozycji daje taki, a nie inny efekt i niepowtarzalny, oryginalny i prawdziwy. Prawda obdarta ze skóry jest prawdą najprawdziwszą, ale nie powoduje odczuć estetycznych. Właśnie, czy nie na tym polega prawdziwa sztuka, jej wielkość i ponadczasowość? Poczekajmy, dajmy szansę tej, na razie malutkiej istocie.

                                                                                                                                                                                                                             K. Bąk

Galeria
Dołącz do
swoich znajomych!